08-01-2011, 06:44 PM
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 08-01-2011, 06:45 PM przez MrPapaBear.)
Ale ja się wystrzegam radia i tv. Mówię nie tylko z tego co czasem usłyszę w rozgłośniach ale i widząc nastawienie młodszych i starszych "muzyków", słysząc co się dzieje na scenie niezależnej (hipsterzy dotarli już wszędzie i nawet scena niezależna jest zblazowana tak że płakać się chce) itd. Nie mówię też, że muzyka się kończy, z rockowizny wystarczy posłuchać świeżutki album Graveyard "Hisingen Blues", który przez ostatnie miesiące nie schodzi z mojej plejlisty. Problem w tym, że w latach 60 i do połowy 70 Zappa, cała bluesrockowa scena, Motown, Yes, King Crimson i wielu innych czerpali z przeszłości żeby zrobić coś wspaniałego. W drugiej połowie lat 70 publika się wypięła na muzykę trudną w odbiorze i od tamtej pory z niewieloma wyjątkami muzyka idzie z duchem czasu czyli stopniowym odmóżdżaniem społeczeństwa. Nie sądzę, że będzie to trwało wiecznie, da się w historii muzyki zaobserwować sinusoidę, która pokazuje, że raz na górze jest zamiłowanie do sztuki i wyobraźni a raz kicz i plastik. Męczy tylko, że od naprawdę bardzo dawna wykres leci na łeb na szyję
