11-10-2011, 04:08 PM
Właśnie złapała mnie refleksja, do którego momentu jest granie na instrumencie, a od którego mechanika na zasadzie "małpę by nauczył". Pewnie jakbym posiedział ze dwa tygodnie jeszcze nad tym i dzień w dzień ćwiczył po kilkadziesiąt razy ten numer, to w końcu bym to zagrał. Poprawnie. Artykulacyjnie wyćwiczone i w tempie. Ale czy to by miało jakikolwiek sens?