(03-13-2012, 07:54 PM)DEFENCE napisał(a):(03-13-2012, 07:21 PM)3cina napisał(a): Panowie co za pesymizm. Nie ma co się przejmować i robić swoje. Od samego początku dokładam do grania i wcale mi to aż tak bardzo nie przeszkadza bo wiem że robię to co lubię.
Jaki pesymizm? Robię to co lubię. Dokładam prawie od 10 lat. Mam to w dupie, bo po prostu lubię grać.
I tak 99% z nas nic nie osiągnie
Racja, panowie, tylko kłopot się zaczyna, gdy nie umiesz tak naprawdę robić nic innego...
[/quote]
Poważna sprawa dla tych, którym granie musi dostarczać środków do życia! A tu niestety liczą się niekoniecznie umiejętności i talent muzyczny...
Mam znajomka, który muzykiem jest dość miernym, chociaż "grającym". Trąbka i puzon wentylowy.
Całe życie utrzymuje się z grania, chociaż nawet do kolejarskiej orkiestry dętej "za komuny" się nie nadawał. Dużo grywał na cmentarzach, bo tam mógł zarabiać solo, wykonując "żałosne" melodie z offu w tempie "ad libitum"...

Na "chałturkach" grał na bębnach - zresztą fatalnie!
Ostatnio dobrał podobnego sobie klarnecisto-saksofonistę z częściowym niedowładem prawej ręki(sic!), uszyli jednakowe, błyszczące ubranka w stylu knajpianych rewelersów i jadą imprezę za imprezą, z akompaniamentem midi klawisza na stojaczku.
Grają swoje bez fajerwerków, ale mają imponujący zleceniodawcom "artystycznie" dystyngowany sposób bycia oraz oczekiwaną przez właścicieli lokali prezencję!

Nie każdemu się odkłaniają na ulicy, chociaż mnie zaszczycają uprzejmym skinieniem głową, ponieważ nigdy się z nich nie naśmiewałem...

Oni wybrali kasę i chuj kładą na ambicje!!!
