05-03-2012, 05:28 PM
Ja wiem, że to żadna Ameryka, że CD brzmi lepiej, ale zripujcie sobie na przykład nowych Peppersów, jakiegoś Slayera czy np. "Noże" Deriglasoffa - nie ma takiego skoku jakościowego (a czasem prawie go nie czuć) jak w przypadku wszystkich płyt RATMu. W przypadku współczesnej rockowizny to bardzo fajny wyjątek (pomijam starsze produkcje rockowe z lat '70).



