Dobra, ale pomijamy pewną kwestię. W przypadku przedmiotów materialnych zakoszenie = wymierna strata. W przypadku pobrania mp3, to jest to strata domniemana. Zakładamy, że ktoś, kto pobrał kupiłby ten utwór. Założenie jest mylne, bo olewa takie kwestie jak:
- poziom zainteresowania. Za darmo gościu sobie posłucha, chociażby dla zapoznania się co w tym jest, ale wydać nawet 20 zł nie wyda. I nie chodzi o to, że nie ma tej kasy, ale o to, że nie mając możliwości pobrania pliku po prostu go oleje. Wolałbym, aby ktoś kto i tak nie kupi mojej muzyki pobrał ją nielegalnie. Zawsze jest szansa, że akurat się do niej przekona i zakupi ją z legalnego źródła. Biorąc to logicznie, to nic na tym nie stracę, bo zysk domniemany jest w tym przypadku kompletnie nierealny.
- poziom środków materialnych. Ktoś mógłby kupić płytę za 20 zł, ale 40 zł w jego sytuacji jest kwotą, która sprawia iż towar przestaje być atrakcyjny.
- realne zapotrzebowanie. Gość lubi 5 kawałków z 10 trackowej płyty. No i zaczyna kombinować, czy warto wydać 30-40 zł na 5 kawałków, skoro przykładowo ten krążek sobie ściągnie, a inny, gdzie leży mu cała playlista po prostu kupi.
Uważam, że wypadałoby ominąć wszelkie ZAIKSY, pośredników itd. Sprzedaż muzyki w sieci (na mp3 świat się nie kończy, są przecież lepsze kodeki, których jakość jest zbliżona do CD), zarówno albumu w całości jak i pojedynczych utworów (z założeniem, że cena albumu jest nieco niższa niż każdej piosenki z osobna). Płytki w wersji klasycznej rozprowadzać na koncertach. Przykładowo bilecik bez płyty 20 zł, z płytą 30-35 zł (sporo osób nie posiadających krążka skusi się).
Sam w zasadzie nie kupuję płyt - chyba, że za grosze z drugiej ręki lub w solidnej promocji. Słucham tego w sieci (YT, radia internetowe itd.). W moim przypadku nie chodzi o brak gotówki. Po prostu nienawidzę zasad działania instytucji typu ZAIKS, pośredników typu EMPIK itd. Abym wyłożył na dany krążek gotówkę musiałbym wiedzieć, że kasa idzie do kieszeni danej kapeli (która oczywiście z tych pieniędzy opłaca produkcję, dystrybucję itp.)
W przypadku rozprowadzania muzyki w sieci, to prawdę mówiąc sam już nie wiem które portale robią to legalnie, a które legalność udają. Znalazłem sporo zagranicznych stron, za pomocą których płacąc z konta paypall mogę zakupić np. płytę In Flames za równowartość 10-15 zł. Za diabła nie wiem, czy jest pewne źródło, więc dla zasady - nie sponsoruję piratów/cwaniaków.
- poziom zainteresowania. Za darmo gościu sobie posłucha, chociażby dla zapoznania się co w tym jest, ale wydać nawet 20 zł nie wyda. I nie chodzi o to, że nie ma tej kasy, ale o to, że nie mając możliwości pobrania pliku po prostu go oleje. Wolałbym, aby ktoś kto i tak nie kupi mojej muzyki pobrał ją nielegalnie. Zawsze jest szansa, że akurat się do niej przekona i zakupi ją z legalnego źródła. Biorąc to logicznie, to nic na tym nie stracę, bo zysk domniemany jest w tym przypadku kompletnie nierealny.
- poziom środków materialnych. Ktoś mógłby kupić płytę za 20 zł, ale 40 zł w jego sytuacji jest kwotą, która sprawia iż towar przestaje być atrakcyjny.
- realne zapotrzebowanie. Gość lubi 5 kawałków z 10 trackowej płyty. No i zaczyna kombinować, czy warto wydać 30-40 zł na 5 kawałków, skoro przykładowo ten krążek sobie ściągnie, a inny, gdzie leży mu cała playlista po prostu kupi.
Uważam, że wypadałoby ominąć wszelkie ZAIKSY, pośredników itd. Sprzedaż muzyki w sieci (na mp3 świat się nie kończy, są przecież lepsze kodeki, których jakość jest zbliżona do CD), zarówno albumu w całości jak i pojedynczych utworów (z założeniem, że cena albumu jest nieco niższa niż każdej piosenki z osobna). Płytki w wersji klasycznej rozprowadzać na koncertach. Przykładowo bilecik bez płyty 20 zł, z płytą 30-35 zł (sporo osób nie posiadających krążka skusi się).
Sam w zasadzie nie kupuję płyt - chyba, że za grosze z drugiej ręki lub w solidnej promocji. Słucham tego w sieci (YT, radia internetowe itd.). W moim przypadku nie chodzi o brak gotówki. Po prostu nienawidzę zasad działania instytucji typu ZAIKS, pośredników typu EMPIK itd. Abym wyłożył na dany krążek gotówkę musiałbym wiedzieć, że kasa idzie do kieszeni danej kapeli (która oczywiście z tych pieniędzy opłaca produkcję, dystrybucję itp.)
W przypadku rozprowadzania muzyki w sieci, to prawdę mówiąc sam już nie wiem które portale robią to legalnie, a które legalność udają. Znalazłem sporo zagranicznych stron, za pomocą których płacąc z konta paypall mogę zakupić np. płytę In Flames za równowartość 10-15 zł. Za diabła nie wiem, czy jest pewne źródło, więc dla zasady - nie sponsoruję piratów/cwaniaków.