09-06-2012, 02:48 PM
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 09-06-2012, 02:54 PM przez Paweł Wszołek.)
No tak. To jest druga strona medalu. Czyli sprawa talentu, no i w ogole jakiegos tam naszego 'powołania'. Bo tak samo bedzie z lekarzem, ktorego np rodzice zmusili do bycia nim. Nie bedzie z tego czerpal radochy i pewnie nie bedzie w tym swietny.
W kazdym razie, improwizacji, mozna sie jakos tam nauczyc, ale jest to dlugi proces. I tez wiadomo, ze nie kazdy bedzie mial latwosc. Ja mialem to szczescie, ze jakos moi rodzice (mimo, ze nie sa wcale muzykami), zobaczyli we mnie smykalke do muzyki i jakas tam juz zdolnosc, muzykalnosc ktorej sie nie uczylem. No i tak to sie zaczelo.
Edit: Od ok. 14 lat, obracam sie w srodowisku muzykow. I niestety czesto sie zdarzalo, ze ktos sie gdzies minal z powolaniem, i jak na samym poczatku bylo latwo (powiedzmy pierwsze 3 lata podstawowki), tak potem sie robily problemy, gorsze oceny, okazywalo sie ze ktos slabo slyszy itd. Ale wszedzie niestety tak jest, a jak juz czlowiek sobie wklepie w glowe ze bedzie to robil, to robi i potem wiecie, doly, depresje ;)
W kazdym razie, improwizacji, mozna sie jakos tam nauczyc, ale jest to dlugi proces. I tez wiadomo, ze nie kazdy bedzie mial latwosc. Ja mialem to szczescie, ze jakos moi rodzice (mimo, ze nie sa wcale muzykami), zobaczyli we mnie smykalke do muzyki i jakas tam juz zdolnosc, muzykalnosc ktorej sie nie uczylem. No i tak to sie zaczelo.
Edit: Od ok. 14 lat, obracam sie w srodowisku muzykow. I niestety czesto sie zdarzalo, ze ktos sie gdzies minal z powolaniem, i jak na samym poczatku bylo latwo (powiedzmy pierwsze 3 lata podstawowki), tak potem sie robily problemy, gorsze oceny, okazywalo sie ze ktos slabo slyszy itd. Ale wszedzie niestety tak jest, a jak juz czlowiek sobie wklepie w glowe ze bedzie to robil, to robi i potem wiecie, doly, depresje ;)