10-02-2012, 10:07 AM
Ostro ćwiczyłem na fretlessie zanim przyprowadziłem się do Piaseczna = czyli od odebrania Pearla od Witwy (wrzesień 2011) do Bożego Narodzenia. Na wsi bezrobotny człowiek miał czas i miłą akustykę w pokoju do grania. Teraz najbardziej od ćwiczeń zniechęca mnie akustyka właśnie - w pokoju strasznie dudni, a w słuchawkach nie słyszę czy fałszuję.
Grałem ćwiczenia na skalach z pewnej książki, której nazwę podam jak wrócę do domciu. Jacówek było w tym mało
Bywało i tak, że nie grałem przez tydzień kompletnie nic innego poza ćwiczeniami na intonację.
Wiem, że nie ugram tego idealnie czysto, ale te kilka centów różnicy bardzo mnie irytuje - bo wibruje. W groovach z użyciem pustej struny zwłaszcza - bo puste struny fałszują, a resztę mogę dostroić przesuwając odpowiednio rękę (co też mnie strasznie irytowało!... po co ćwiczyć złe ułożenie ręki?!). Wczoraj gdy dostroiłem się w końcu do numeru poczułem, jakbym grał to 10x lepiej.
Grałem ćwiczenia na skalach z pewnej książki, której nazwę podam jak wrócę do domciu. Jacówek było w tym mało

Bywało i tak, że nie grałem przez tydzień kompletnie nic innego poza ćwiczeniami na intonację.
Wiem, że nie ugram tego idealnie czysto, ale te kilka centów różnicy bardzo mnie irytuje - bo wibruje. W groovach z użyciem pustej struny zwłaszcza - bo puste struny fałszują, a resztę mogę dostroić przesuwając odpowiednio rękę (co też mnie strasznie irytowało!... po co ćwiczyć złe ułożenie ręki?!). Wczoraj gdy dostroiłem się w końcu do numeru poczułem, jakbym grał to 10x lepiej.