Jeśli ktoś wystawia wiosło, które:
- nie jest dostępne w sklepach od iluś tam lat (czytaj: kilkanaście lat lub więcej)
- okraszone jest autografami lub innymi "perełkami" natury kolekcjonerskiej
- pochodzi z krótkiej, sygnowanej serii (czyli trudno dostępny sprzęcik)
to cena zależy tylko od tego, czy ktoś tyle da. Nie można określić, że japoński greco jest gorszy od tokaia lub warwicka - kwestia gustu.
Zawsze piętnowałem i piętnować będę sytuacje, gdzie sprzedawcy pchają na zasadzie zmowy cenowej używany sprzęt w cenie nówki. Oczywiście posiłkując się subiektywnymi argumentami typu "wybrany z 10 takich, lepsza produkcja niż teraz, wyregulowany przez lutnika - dałem 500 zł!!". Szukam ostatnio 4ki, potrzebna mi na pewien czas (kilka miesięcy). Mógłbym kupić z thomanna Squier VM za 1200 zł z haczykiem, po kilku miesiącach opierdzielić na allegro za 1100 zł. Tyle tylko, że jakakolwiek gitarka nie sprawi, że stanę się pierdzielonym handlarzyną, który żeruje na czyjejś niewiedzy.
- nie jest dostępne w sklepach od iluś tam lat (czytaj: kilkanaście lat lub więcej)
- okraszone jest autografami lub innymi "perełkami" natury kolekcjonerskiej
- pochodzi z krótkiej, sygnowanej serii (czyli trudno dostępny sprzęcik)
to cena zależy tylko od tego, czy ktoś tyle da. Nie można określić, że japoński greco jest gorszy od tokaia lub warwicka - kwestia gustu.
Zawsze piętnowałem i piętnować będę sytuacje, gdzie sprzedawcy pchają na zasadzie zmowy cenowej używany sprzęt w cenie nówki. Oczywiście posiłkując się subiektywnymi argumentami typu "wybrany z 10 takich, lepsza produkcja niż teraz, wyregulowany przez lutnika - dałem 500 zł!!". Szukam ostatnio 4ki, potrzebna mi na pewien czas (kilka miesięcy). Mógłbym kupić z thomanna Squier VM za 1200 zł z haczykiem, po kilku miesiącach opierdzielić na allegro za 1100 zł. Tyle tylko, że jakakolwiek gitarka nie sprawi, że stanę się pierdzielonym handlarzyną, który żeruje na czyjejś niewiedzy.