02-04-2013, 12:34 PM
(02-04-2013, 09:39 AM)bunialski napisał(a): OK.Punk rock nie pojawił się w próżni, trzeba znać kontekst. Zaistniał jako odpowiedź na totalny plastik, impotencję twórczą i gwiazdorzenie jakie zacząło panować w tzw. muzyce rozrywkowej w połowie lat 70 i początku 80.
No popatrz też zagłębiałem się w historię nieco i chyba inne wnioski wyciągamy bo z tego co widać punk był dużo bardziej niż na kicz odpowiedzią na kryzys paliwowy i frustrację związaną z ubożeniem społeczeństwa i coraz bardziej szarymi perspektywami na przyszłość. Plastik jaki dziś znamy przyszedł w podobnym czasie lub nawet nieco później niż punkrock

Dlatego też zespoły punkowe wyparły te robiące muzykę z głową. Mówię o drugiej połowie lat 60 i pierwszej 70, o zespołach, które chciały poszerzać granice, rozwijać muzykę nie tylko wykonawczo ale także pod względem wartości intelektualnych. Odkąd Beach Boysom udało się wynieść brzmienie ich płyty Pet Sounds na niewyobrażalny wtedy poziom, od czasów kiedy usłyszeli ją Beatlesi i nagrali Sierżanta Pieprza, wcześniej wyszła Freak Out Zappy i tak aż do połowy lat 70 muzyka popularna przeżywała prawdziwe oświecenie.
Część tych zespołów była nadęta i lubowali się głównie w patosie łączenia klasyki z elektrycznym instrumentarium, część po raz pierwszy wprowadziła do muzyki popularnej elementy jazzu, część nie przejmowała się podziałami i zwyczajnie robili genialną muzykę. Muzykę w której muzyka była najważniejsza a nie była tylko przykrywką dla nihilistycznych poglądów, które trzeba wykrzyczeć jak najgłośniej, żeby lud pracujący usłyszał.
I wierz mi lub nie to właśnie to było na rękę wielkim wytwórniom- niewykształconego szarpidruta łatwiej znajdziesz na ulicy i zrobisz z niego obrazek dla nastolatek, który przyniesie ci dochody a niekoniecznie będzie potrafił zagrać kilka akordów po kolei.
Pod koniec lat 70 ludzie już mieli tak namieszane w głowach, że zaczęli masowo odrzucać wartości takie jak sztuka (bo jak tu znaleźć kogoś mądrego i przeczytać jego książkę skoro pankrok mówi, żeby nie mieć poglądów z kolei na dyskotekach masz tylko machać biodrem dzięki energii białego proszku?

I tak zespoły, które kilka lat wcześniej świeciły triumfy dzięki faktycznym umiejętnościom muzycznym teraz musiały ustąpić hałasowi, który z muzyką miał jedynie instrumentarium wspólne i to też w znacznym uproszczeniu. Dość ironicznie, zwłaszcza że to choćby nadęta kapela Genesis jeszcze z Peterem Gabrielem w składzie pokazała ludziom protoplastę pankowca Raela na płycie Lamb Lies Down On Broadway. Umysłowa wolność stała się umysłową stagnacją.
Można posłuchać niektórych twórców sceny punkrockowej ze względu na frywolne teksty często trafnie kwitujące rzeczywistość. Ale ciężko nie mieć wrażenia, że najczęściej "muzyka" jest im tylko hałaśliwym tłem. Jeśli twórca bardziej dba o otoczkę niż o warstwę muzyczną naprawdę mówimy dalej o muzyce?