09-10-2013, 10:57 AM
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 09-10-2013, 11:00 AM przez Basstard.)
(09-10-2013, 10:43 AM)miklo napisał(a): Ilu z nas grało z orkiestrą? Tu już nie ma miejsca na improwizacje - wszystko musi być na tip top i bez zgrzytania. To wielka machina i zadziała tylko wtedy, gdy wszystkie trybiki zakręcą się jak należy. (...) Roboty przy tym od cholery i każdy na pewno musiał wykazać się pokorą, bo rock premiuje, gdy ktoś wywali jęzor, jebnie coś głośniej, odstawi solóweczkę i ściągnie na siebie uwagę mdlejących dziewic, na co tym razem nikt nie mógł sobie pozwolić.
Dokładnie tak było... Aranże rozpisane co do sekundy, wszystko z klikiem. Inaczej byłby wysyp. Muzycy symfoniczni zasadniczo grają z nutek i wedle dyrygenta - nie jest to przytyk, po prostu w ten sposób są szkoleni i wkładają mnóstwo pracy w to, by takie właśnie granie doprowadzić do perfekcji, i do ich warunków (czyli wszystko ustalone i rozpisane, do tego cicho, gdyż muszą się słyszeć - stąd bębny za pleksą i odsłuchy douszne, z którymi zresztą bardzo się polubiłem) musieliśmy się dostosować. Na luz mogliśmy sobie pozwolić tylko w zachowaniu scenicznym - trzepanie czachą, wyjście do przodu podczas solówki itd., to wszystko jak najbardziej, ale jeśli chodzi o samo granie to musiała być pełna dyscyplina. I dzięki tej dyscyplinie wyszło dobrze

Cytując wróża Macieja - dziękuję za uznanie

(09-10-2013, 10:21 AM)MrPapaBear napisał(a): Fish próbował
I też był świetny. Zrobił jednak coś nieco innego, choć inspirację widać od razu. Tak czy inaczej - wielbię. A to już ejtis był wszakże
