Z drugiej strony mam np. obraz studia Motown z LA, gdzie (fantazjuję, tworząc nieprawdziwą historię, ale bazując na opowieściach Carol Kaye) Carol wpada za pięć dwunasta do studia i mówi "sorry chłopaki, struny mi się skończyły, musiałam wymienić swojego wczorajszego Precisiona na nowego bo nie mam czasu na bawienie się ze strunami... ma ktoś śrubokręt i zmywak do naczyń? Muszę odkręcić te blachy"
a po nagraniu rozmawia z realizatorem "wiesz, Tommy się wyłożył raz w refrenie a w zwrotce coś nie stroiło" na to realizator "a kit z tym, mamy tejka, za 15 minut następny numer, tym razem dla Nancy Sinatry" ...
Jest dużo znakomitych płyt, gdzie coś nie stroi, nie brzmi, nie jest równo... także bardziej współczesnych. Zupełnie jakby realizatorzy mieli po prostu typowo techniczne aspekty w dupie
a po nagraniu rozmawia z realizatorem "wiesz, Tommy się wyłożył raz w refrenie a w zwrotce coś nie stroiło" na to realizator "a kit z tym, mamy tejka, za 15 minut następny numer, tym razem dla Nancy Sinatry" ...
Jest dużo znakomitych płyt, gdzie coś nie stroi, nie brzmi, nie jest równo... także bardziej współczesnych. Zupełnie jakby realizatorzy mieli po prostu typowo techniczne aspekty w dupie
