07-20-2015, 01:15 PM
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 07-20-2015, 01:19 PM przez JA_cek.)
Alfik, dziękuję za wypunktowanie, taka krytyka jest merytoryczna i z pokorą takąż przyjmuję, przekażę uwagi zespołowi i zobaczymy jakie wnioski wyciągną. Tempo jest do przeforsowania - perkusista gra z klikiem, I jako najmłodszy w zespole robi ogromne postępy, więc sadzę, że te uwagi jak najbardziej go zmotywują.
Hamondy mamy z Norda i nie sądzę, byśmy byli w stanie wnajbliższym czasie kupić prawdziwego hammonda. Nasz klawiszowiec jest dobrym muzykiem, ale jako jedyny nie znał wcześniej Pink Floyd i ma swoje maniery - próbujemy to temperować i przynosi to efekty, ale czasem się zapomni.
Gitarzysta - gra na MusicManie i nawet mając pod ręką mojego strata woli swoja gitarę, co jest w pewnym sensie zrozumiałe.
Może tu się bardziej zestresował, na widowni było około 2tys. osób - to był nasz pierwszy tak duży koncert, może stąd frazowanie jest nie te, nie wiem, jest dobrym gitarzystą i wiele osób przekonuje do swojego grania.
Moje granie na basie - gram to tak, jak czuję i może faktyzcnie przy wolniejszym tempie bym zagral to pełniej. Floydów słucham od zawsze, choć grając nasze wersje nie gram nuta w nutę, choć w tym utworze to akurat nie da się/nie ma sensu grać inaczej.
Wokale - naszym głónym wokalem jest Agnieszka - i to już jest sprawa kontrowersyjna - wielu osobom się podoba, ja nie jestem przekonany, ale nie ma opcji bym ja wziął na siebie główny wokal, bo moje umiejętności pozwalają jedynie gdzieniegdzie porobić chórki. Znam swoje ograniczenia w tej kwestii i nie pcham sie na lead voc.

ALe - co najważniejsze - dla nas granie tych utworów to pasja, jest szczere i robimy to najlepiej jak umiemy. I udało się nam przekonać dość sporo osób do nas, którzy chętnie przychodza na nasze kolejne koncerty.
Mowiąc rozwaliliśmy system miałem na myśli to, jakie show zrobiliśmy i nawet nie chodzi mi o lasery, bo to akurat było najprostsze - wystarczyło dobrze zapłącić profesjonalnej firmie i już. Ale na koncercie było także: Szczudlarze w High Hopes, Samolot przelatujący nad widownią i wybuchający w Run Like Hell, Tancerki w kilku utworach ze specjalną choreografią, chór dzieciaków w Another Brick in the Wall i oczywiście projekcje, część oryginalnych floydowskich i kilka naszych autorskich.
To jak nam wyszło mnie osobiście powaliło na kolana, opinie jakie do nas docierają są na wskroś pozytywne - po entuzjastyczne.
Nad interpretacjami i warsztatem cały czas pracujemy, nasze próby mają po 6 godzin
Bo materiał jest wymagający, ale nie ma lipy - robiąc to nie chodzi o kasę, a o pasję.

btw. wersja live z 1980 roku jest przegenialna
Hamondy mamy z Norda i nie sądzę, byśmy byli w stanie wnajbliższym czasie kupić prawdziwego hammonda. Nasz klawiszowiec jest dobrym muzykiem, ale jako jedyny nie znał wcześniej Pink Floyd i ma swoje maniery - próbujemy to temperować i przynosi to efekty, ale czasem się zapomni.
Gitarzysta - gra na MusicManie i nawet mając pod ręką mojego strata woli swoja gitarę, co jest w pewnym sensie zrozumiałe.
Może tu się bardziej zestresował, na widowni było około 2tys. osób - to był nasz pierwszy tak duży koncert, może stąd frazowanie jest nie te, nie wiem, jest dobrym gitarzystą i wiele osób przekonuje do swojego grania.
Moje granie na basie - gram to tak, jak czuję i może faktyzcnie przy wolniejszym tempie bym zagral to pełniej. Floydów słucham od zawsze, choć grając nasze wersje nie gram nuta w nutę, choć w tym utworze to akurat nie da się/nie ma sensu grać inaczej.
Wokale - naszym głónym wokalem jest Agnieszka - i to już jest sprawa kontrowersyjna - wielu osobom się podoba, ja nie jestem przekonany, ale nie ma opcji bym ja wziął na siebie główny wokal, bo moje umiejętności pozwalają jedynie gdzieniegdzie porobić chórki. Znam swoje ograniczenia w tej kwestii i nie pcham sie na lead voc.

ALe - co najważniejsze - dla nas granie tych utworów to pasja, jest szczere i robimy to najlepiej jak umiemy. I udało się nam przekonać dość sporo osób do nas, którzy chętnie przychodza na nasze kolejne koncerty.
Mowiąc rozwaliliśmy system miałem na myśli to, jakie show zrobiliśmy i nawet nie chodzi mi o lasery, bo to akurat było najprostsze - wystarczyło dobrze zapłącić profesjonalnej firmie i już. Ale na koncercie było także: Szczudlarze w High Hopes, Samolot przelatujący nad widownią i wybuchający w Run Like Hell, Tancerki w kilku utworach ze specjalną choreografią, chór dzieciaków w Another Brick in the Wall i oczywiście projekcje, część oryginalnych floydowskich i kilka naszych autorskich.
To jak nam wyszło mnie osobiście powaliło na kolana, opinie jakie do nas docierają są na wskroś pozytywne - po entuzjastyczne.
Nad interpretacjami i warsztatem cały czas pracujemy, nasze próby mają po 6 godzin


btw. wersja live z 1980 roku jest przegenialna
