08-11-2016, 10:41 AM
Każdy chyba musi przez to przejść
Ja zaczynałem od Ibaneza GSR200 - psioczyłem na to wiosło, marząc o Stingray'u. Kupiłem Stingray'a, sprzedałem Ibka, potem Ibek do mnie wrócił a ja puściłem w świat MMa. Okazało się że zacząłem trochę lepiej grać, potrafiłem jako-tako ustawić instrument, wymieniłem to i tamto - nagle z najgorszego basu na świecie zrobiła się świetnie rezonująca i dość agresywnie grająca basówka, wygodna i dość lekka (omujborze, z agathisu!!1111111). Bez wstydu pociągnąłbym na niej koncert albo i dziesięć, w miejscach gdzie szkoda mi brać lepsze klocki.
Oczywiście nie jest to wiosło pt. "uwypuklę każdą Twoją wadę i będę najuniwersalniejszym wiosłem świata" (spb i sjb 3 do tego nie służą
), ale wyszedł z tego fajny wół roboczy który przy odpowiednim ustawieniu i traktowaniu brzmi dobrze.
Ale nie można też odbierać niektórym przyjemności posiadania rzeczy drogich czy ekskluzywnych - to może dawać radość

Ja zaczynałem od Ibaneza GSR200 - psioczyłem na to wiosło, marząc o Stingray'u. Kupiłem Stingray'a, sprzedałem Ibka, potem Ibek do mnie wrócił a ja puściłem w świat MMa. Okazało się że zacząłem trochę lepiej grać, potrafiłem jako-tako ustawić instrument, wymieniłem to i tamto - nagle z najgorszego basu na świecie zrobiła się świetnie rezonująca i dość agresywnie grająca basówka, wygodna i dość lekka (omujborze, z agathisu!!1111111). Bez wstydu pociągnąłbym na niej koncert albo i dziesięć, w miejscach gdzie szkoda mi brać lepsze klocki.
Oczywiście nie jest to wiosło pt. "uwypuklę każdą Twoją wadę i będę najuniwersalniejszym wiosłem świata" (spb i sjb 3 do tego nie służą

Ale nie można też odbierać niektórym przyjemności posiadania rzeczy drogich czy ekskluzywnych - to może dawać radość
