11-20-2010, 09:27 AM
słabe porównanie, ale "słuszne" bo potwierdza z góry założoną tezę. Ja w powyższym poście porównywałem brzmienie pierwszej płyty ze Stuartem do brzmienia pierwszej płyty z Paulem. Alfik porównuje brzmienie filmiku z koncertu do nagrania studyjnego (ok, granego na setkę i filmowanego) z Abbey Road. Jak można porównywać kiepskie przegrane z telewizora albo kasety VHS nagranie koncertowe do studyjnego, i to z Abbey Road? Chyba tylko zakładając, że tylko jedna opinia ma prawo "wygrać", albo mając rozmówców za idiotów, i to głuchych; a siebie za jedynego sprawiedliwego z jakimkolwiek słuchem. Za to moje porównanie nagrania płytowego do nagrania płytowego okazało się niemiarodajne - OK, bas na pierwszej płycie brzmi lepiej niż na ostatniej, ale to wina elektroniki, cyferek, parametrów różnych, panoramy, efektów
A mi się nawet na tej ostatniej podoba, po prostu stwierdziłem, że jest słabiej z klarownością. Na pierwszej jest klarowniej, czyli jakby mniej muła, nie zaś więcej, czy tak? 
Podobają mi się Fendery, a ten Jazz Paula Turnera, to w ogóle szczyt piękna. Lubię też jak brzmi. Nie uważam jednak, by przeszkadzało mi to lubić inne instrumenty.
Nie twierdzę, że Warwicki są najlepsze i zawsze zajebiste. Twierdzę że są specyficzne, i że mi akurat ta specyfika odpowiada. Zgadzam się, że nowe to nie to co kiedyś. Ale te z 'dobrych czasów' można śmiało łapać na używanym rynku od 600 euro/funtów. Sam miałem Streamera Stage 1 kupionego za taką cenę. Alfik wiele razy pisał, że te dobre Fendery to lata 60-te i 70-te, do '83. I że należy wymienić mostek, i w ogóle dać do dobrego lutnika do modyfikacji. I że te dobrze brzmiące Warwicki to custom shopy. OK, ja właśnie czekam na CS od nich, i kosztuje mnie ta przyjemność mniej, niż jakikolwiek Fender z interesujących mnie roczników, jakiego udało mi się widzieć na ebayu przez ostatnie 2 lata. Dużo mniej. Chcę takiego Fendera, ale raczej przyleci on kiedyś z Japonii i jednak tylko będzie udawał starego.
Czasem padają zdania, że Warwick ma agresywny marketing. Mnie się ten ich PR podoba. Podoba mi się, że jak kiedyś napisałem do nich maila z jakimś pytaniem technicznym, a że zależało mi na szybkiej odpowiedzi, to podałem również nr telefonu, to zadzwonili z odpowiedzią kwadrans później. Pan, z którym rozmawiałem, nazywał się Hans-Peter Wilfer. I wiem, że to był on, bo parę miesięcy wcześniej zamieniłem z nim dwa słowa we Frankfurcie i poznałem głos i akcent.
Podoba mi się, że do każdego CS'a dorzucają dodatkowy (oprócz założonego na bas) komplet strun EMP (drogie i bardzo dobre struny), flight case i darmową wysyłkę w UE. Biorąc pod uwagę, że już zmiana drewna podstrunnicy czy rozmieszczenia pickupów na niestandardowe łapie się na CS (a kosztuje mniej niż 100eur), to dobry biznes.
Podoba mi się, że jak się już zamówi CS, to okazuje się zwykle, że trzeba zapłacić mniej niż wynikałoby to z katalogu i nawet z wcześniejszych indywidualnych ustaleń.
Pod pewnymi względami uważam, że mam podobne 'ucho' do Alika - zgadzam się, że lakierowane instrumenty brzmią lepiej niż woskowane, że (zwłaszcza w nowych Fenderach) zmiana mostka na jeden z wiodących ciężkich zamienników dobrze wpływa na brzmienie, że świetnie brzmią fretlessy z polakierowaną cyjanoakrylem podstrunnicą (sam sobie jedną polakierowałem ładnych już parę lat temu), zgadzam się że Delano to świetne pickupy. Nie rozumiem jednak uprzedzeń. A żeby móc to uznać za wiedzę, nie uprzedzenia, muszę zapytać: Alfik, co sprawia że Warwicki mulą? Kształt główki? Bo między różnymi modelami, to czasem jedyna wspólna cecha.
Jest np Streamer $$ - korpus jesionowy, gryf klonowy bolt-on, dwa pasywne (alnico) humbuckery typu MM z przełączaniem cewek.
I jest Streamer Stage 2 - korpus z okropnego egzotyku (afzelia), gryf również (ovangkol/afzelia tudzież wenge/afzelia w starszych), NTB, dwa aktywne ceramiczne jazzy.
Jaka wspólna cecha tych basówek sprawia że mulą? Doskonale słyszysz różne niuanse i wiesz co należy zmienić - mostek, płytkę, lakier... Pytam poważnie, nie ironicznie. Mój CS jest jeszcze na wczesnym etapie i wiele mogę zmienić. Oczywiście odpowiedzi "i tak nie zabrzmi, bo to Warwick" nie uznam za poważną.
A żeby offtop był mniejszy - lubię czyścić moje basówki, za najlepsze narzędzie do wycierania 'palców' z lakieru uważam noszoną jeden dzień kobiecą skarpetkę, a podstrunnicę i zakamarki mostka oraz przykluczowe czyszczę przy zmienianiu strun.


Podobają mi się Fendery, a ten Jazz Paula Turnera, to w ogóle szczyt piękna. Lubię też jak brzmi. Nie uważam jednak, by przeszkadzało mi to lubić inne instrumenty.
Nie twierdzę, że Warwicki są najlepsze i zawsze zajebiste. Twierdzę że są specyficzne, i że mi akurat ta specyfika odpowiada. Zgadzam się, że nowe to nie to co kiedyś. Ale te z 'dobrych czasów' można śmiało łapać na używanym rynku od 600 euro/funtów. Sam miałem Streamera Stage 1 kupionego za taką cenę. Alfik wiele razy pisał, że te dobre Fendery to lata 60-te i 70-te, do '83. I że należy wymienić mostek, i w ogóle dać do dobrego lutnika do modyfikacji. I że te dobrze brzmiące Warwicki to custom shopy. OK, ja właśnie czekam na CS od nich, i kosztuje mnie ta przyjemność mniej, niż jakikolwiek Fender z interesujących mnie roczników, jakiego udało mi się widzieć na ebayu przez ostatnie 2 lata. Dużo mniej. Chcę takiego Fendera, ale raczej przyleci on kiedyś z Japonii i jednak tylko będzie udawał starego.
Czasem padają zdania, że Warwick ma agresywny marketing. Mnie się ten ich PR podoba. Podoba mi się, że jak kiedyś napisałem do nich maila z jakimś pytaniem technicznym, a że zależało mi na szybkiej odpowiedzi, to podałem również nr telefonu, to zadzwonili z odpowiedzią kwadrans później. Pan, z którym rozmawiałem, nazywał się Hans-Peter Wilfer. I wiem, że to był on, bo parę miesięcy wcześniej zamieniłem z nim dwa słowa we Frankfurcie i poznałem głos i akcent.
Podoba mi się, że do każdego CS'a dorzucają dodatkowy (oprócz założonego na bas) komplet strun EMP (drogie i bardzo dobre struny), flight case i darmową wysyłkę w UE. Biorąc pod uwagę, że już zmiana drewna podstrunnicy czy rozmieszczenia pickupów na niestandardowe łapie się na CS (a kosztuje mniej niż 100eur), to dobry biznes.
Podoba mi się, że jak się już zamówi CS, to okazuje się zwykle, że trzeba zapłacić mniej niż wynikałoby to z katalogu i nawet z wcześniejszych indywidualnych ustaleń.
Pod pewnymi względami uważam, że mam podobne 'ucho' do Alika - zgadzam się, że lakierowane instrumenty brzmią lepiej niż woskowane, że (zwłaszcza w nowych Fenderach) zmiana mostka na jeden z wiodących ciężkich zamienników dobrze wpływa na brzmienie, że świetnie brzmią fretlessy z polakierowaną cyjanoakrylem podstrunnicą (sam sobie jedną polakierowałem ładnych już parę lat temu), zgadzam się że Delano to świetne pickupy. Nie rozumiem jednak uprzedzeń. A żeby móc to uznać za wiedzę, nie uprzedzenia, muszę zapytać: Alfik, co sprawia że Warwicki mulą? Kształt główki? Bo między różnymi modelami, to czasem jedyna wspólna cecha.
Jest np Streamer $$ - korpus jesionowy, gryf klonowy bolt-on, dwa pasywne (alnico) humbuckery typu MM z przełączaniem cewek.
I jest Streamer Stage 2 - korpus z okropnego egzotyku (afzelia), gryf również (ovangkol/afzelia tudzież wenge/afzelia w starszych), NTB, dwa aktywne ceramiczne jazzy.
Jaka wspólna cecha tych basówek sprawia że mulą? Doskonale słyszysz różne niuanse i wiesz co należy zmienić - mostek, płytkę, lakier... Pytam poważnie, nie ironicznie. Mój CS jest jeszcze na wczesnym etapie i wiele mogę zmienić. Oczywiście odpowiedzi "i tak nie zabrzmi, bo to Warwick" nie uznam za poważną.
A żeby offtop był mniejszy - lubię czyścić moje basówki, za najlepsze narzędzie do wycierania 'palców' z lakieru uważam noszoną jeden dzień kobiecą skarpetkę, a podstrunnicę i zakamarki mostka oraz przykluczowe czyszczę przy zmienianiu strun.