Jak te istotne wydatki nie są istotne _i_ bardzo pilne, to bym bronił jak niepodległości. Może nawet bym się zakredytował, byle nie sprzedawać. Nie jestem jakoś szczególnie sentymentalny w stosunku do instrumentów, ale to jest jednak organiczna rzecz - i jak się ma w swojej własnej opinii dożywotnią (he he) gitarę, to nie da się sprzedać, odkuć i kupić jeszcze raz to samo, bo przecież egzemplarz nie równa się egzemplarzowi.
Temat nie o tym i to nie nasza sprawa i nie nasze decyzje, ale nie mogłem się powstrzymać, bo to nie jakiś tam dobrze utrafiony jazz bass. Trzymię kciuki za hepi end.
Temat nie o tym i to nie nasza sprawa i nie nasze decyzje, ale nie mogłem się powstrzymać, bo to nie jakiś tam dobrze utrafiony jazz bass. Trzymię kciuki za hepi end.