12-06-2010, 03:12 PM
Możecie mnie źle odebrać... ale jestem przeciwnikiem jam sessions 
Tak... i najwięcej na nich grywam
Może nie przeciwnikiem,co po prostu uważam że ludzie potrzebują tej "chemii" między sobą wtedy się fajnie gra,jammuje,wszystko funguje jak trzeba. Dlatego najczęściej grywam z ludźmi których znam, których troszkę "rozgryzłem"... ale ma też to swoje złe strony, bo brakuje mi grania w sekcji i czasem mam odjazdy że wkurwiam bębniarza bo gram pod harmonię. W Trójmiejskich klubach gdzie są jammy te rockowo-funkowo-soulowe gra tak na prawdę jedna duża ekipa, od kilku lat udzielają się ci sami muzycy i zawsze jest jakiś fajny smaczek gdy wpadnie trębacz czy inny odjechany instrumentalista
Póki co od nowa poznaję uroki grania w zespole i daję sobie urlop od dżemuf.
Swoje dźwięki to ja szukam,ale powoli,bo jak za szybko się gra to palce bolo!

Tak... i najwięcej na nich grywam

Może nie przeciwnikiem,co po prostu uważam że ludzie potrzebują tej "chemii" między sobą wtedy się fajnie gra,jammuje,wszystko funguje jak trzeba. Dlatego najczęściej grywam z ludźmi których znam, których troszkę "rozgryzłem"... ale ma też to swoje złe strony, bo brakuje mi grania w sekcji i czasem mam odjazdy że wkurwiam bębniarza bo gram pod harmonię. W Trójmiejskich klubach gdzie są jammy te rockowo-funkowo-soulowe gra tak na prawdę jedna duża ekipa, od kilku lat udzielają się ci sami muzycy i zawsze jest jakiś fajny smaczek gdy wpadnie trębacz czy inny odjechany instrumentalista

Póki co od nowa poznaję uroki grania w zespole i daję sobie urlop od dżemuf.
Swoje dźwięki to ja szukam,ale powoli,bo jak za szybko się gra to palce bolo!