11-15-2010, 01:46 PM
(11-15-2010, 12:50 PM)Alfik napisał(a):(11-15-2010, 12:44 PM)groza napisał(a): a jaki ma związek numer cepów z McCarneyem?
Na bass w rocku i popie zacząłem zwracać uwagę poprzez JPJ, Jacka Bruce, i Johna Entwistle - zaczynali grać w zasadzie w tym samym czasie co sir Paul a doprowadzili partie basu do stanu wirtuozerii zarówno kompozytorskiej jak i wykonawczej grali imo ciekawiej i precyzyjniej - zaczynałeś zwracać uwagę na bass jako instrument...
Men... pierwszy album led zeppelin to 1968. Żuczki to OSTATNI nagrały jakoś dwa lata później. Cream, nie pamiętam 1965? 1966?
Powtórzę - jak Paul grał to co grał to bas elektryczny był w powijakach, tym bardziej w kontekście ambitnego popu i kompozycji, upraszczająć, "piosenkowo-wokalnych". Jeśli popatrzysz na to co chłop grał w takim kontekście, to jak dla mnie był i jest zajebisty. Nie uważam, żeby było to gorsze od dużo bardziej opartego na napierdalance i kokainie Cream.
Macca nie jest wirtuozem na miarę Jamersona, ale to mu niczego nie ujmuje - tak czy inaczej jest pionierem gitary basowej w kontekście muzy popularnej.
On i paru innych stworzyli pewien sposób gry na instrumencie. Jak się teraz tego słucha to może to i dla Ciebie jest nic specjalnego, ale to tak jakby czytać Tolkiena i zarzucić, że znowu, kurwa, o elfach i krasnoludach jakieś bzdury, tylko dlatego, że wychowałeś się na jego kopiach i imitacjach... albo nabijać się z amigi 500, bo wolniejsza od komórki każdej, nie ma multitouch i wifi...
A tak zupełnie poza tym wszystkim - ja lubię słuchać jak gość na basie gra i idę o sporą kasę, że wszyscy wirtuozi których wymienimy też lubią.